Tak jak i w poprzednich spotkaniach Jaworu i Korony w Nehrybce, tak i tym razem kibice na grad bramek liczyć nie mogli. Wcześniejsze spotkania równie zacięte rozstrzygały się jedną bramką bądź były remisowe i właśnie podziałem punktów zakończyło się niedzielne spotkanie, co wcale nie oznacza, że brakowało emocji, wręcz przeciwnie. Gdyby Korona strzeliła to, co miała strzelić, wygrałaby co najmniej trzema, jak nie czterema bramkami. Kuriozalną decyzją popisał się również jeden ze najsłabszych sędziów najniższej ligi w naszym okręgu. Dalszy komentarz jest zbędny.
Jawor Nahrybka – Korona Trójczyce 0:0
Skład: Mrozek – Gaweł, Figiel, Chomeniuk, A. Królik – Bomba, Pączek (63’ Wrona), Piejko (72’ Cwynar), Dudek – R. Królik, Majcher.
Kartki: A. Królik, Gaweł – żółte.
W kolejnym już spotkaniu gra Korony miała dwa oblicza, chociaż już nie tak różne jak w Batyczach, ale jednak dające się zauważyć. Inna sprawa, że Jawor zagrał wczoraj naprawdę bardzo słabe spotkanie i spodziewaliśmy się po nim zdecydowanie więcej. Z lepszej strony pokazywały się teoretycznie słabsze Hurko czy nawet Kalników.
Pierwsza część spotkania była nieco chaotyczna w naszym wykonaniu, ale nie daliśmy sobie strzelić w niej bramki a i sami wypracowaliśmy kilka ciekawych sytuacji po których powinniśmy prowadzić co najmniej 2:0. Niestety wyrachowania i zimnej głowy brakowało pod bramką przeciwnika głównie R. Królikowi, który przez całe spotkanie pudłował niemiłosiernie. Z kolei w niektórych sytuacjach bardzo dobrze bronił doświadczony golkiper gospodarzy. Pochwalić również trzeba naszego bramkarza, bo gospodarze kilka groźnych sytuacji, szczególnie w drugiej części gry, również sobie stworzyli.
Pierwsza groźna akcja w naszym wykonaniu miała miejsce w 5 min., kiedy to dwójkową akcję rozegrali między sobą R. Bomba i Ł. Majcher. Majcher zagrał do Bomby, ten pociągnął kilkanaście metrów i uderzył na bramkę, jego strzał został zablokowany, ale dobrze za akcją podążył Majcher i dopadł do odbitej piłki, jednak jego strzał z kolei nieznacznie minął cel. W 11 min. bardzo dobrą okazje stworzyli sobie gospodarze, gdy z prawej strony napastnik łatwo minął A. Królika i próbował delikatnie przenieść piłkę nad bramkarzem, na nasze szczęście przeniósł ją również nad poprzeczką. W 13 min. akcję rozpoczął R. Piejko, zagrał do R. Królika a ten wypatrzył jeszcze lepiej ustawionego Ł. Majchera jednak jego strzał został zablokowany i skończyło się na rzucie rożnym. Chwilę później dobrym dośrodkowaniem popisał się A. Królik, ale nikt nie przeciął lotu piłki a niewiele brakowało a uczyniłby to Ł. Majcher. W 26 min. spotkania mamy najlepszą okazję bramkową w tej części gry. Tym razem prawym skrzydłem ruszył Ł. Majcher, który rozgrywał tego dnia bardzo dobre zawody, i wrzucił idealną piłkę do R. Królika, który miał kawał miejsca i czasu aby spytać się bramkarza gdzie ma uderzyć, jednak co zrobił wie tylko on sam. 30 min. to dobra akcja Jaworu znowu z ich prawej a naszej lewej strony, jednak dośrodkowanie zbyt głębokie przelatuje nad poprzeczką. Chwilę później jesteśmy już w polu karnym gospodarzy, gdzie slalom między pachołkami urządził sobie R. Piejko, jednak gdy już powinien wystawić piłkę koledze, próbował objechać jeszcze jednego obrońcę i skończyło się na prostej stracie. W 37 min. kolejną bardzo dobrą dochodzącą piłkę z rzutu wolnego posyła A. Królik, ale i tym razem nikt nie przeciął jej lotu. 39 min. to niebezpieczny strzał z dystansu zawodnika Nehrybki, jednak na posterunku był B. Mrozek. Jeszcze w ostatniej akcji tej części gry stworzyliśmy sobie ciekawą sytuację, ale ładne prostopadłe podanie M. Pączka było nieco za mocne i R. Bombę uprzedził bramkarz.
Druga połowa mniej więcej do 65 min. toczona była w iście wakacyjnym tempie. Do tego czasu Korona stworzyła sobie dwie okazje a Jawor raz uderzał bardzo groźnie i kilkukrotnie egzekwował rzuty rożne. Wszystko co najlepsze działo się później.
Wspomniane uderzenie zawodnika gospodarzy miało miejsce w 50 min., gdy przyjął on sobie piłkę mniej więcej na 25 m., podbił ją nad próbującym przeszkadzać mu R. Piejko i uderzył bardzo dobrze z około 20 m. z woleja, jednak bardzo efektowną paradą popisał się B. Mrozek, a nie była to łatwa piłka, gdyż po drodze był jeszcze rykoszet i czasu na reakcję było niewiele. Szkoda, że nie mamy takiego kłopotu bogactwa w polu jaki mamy w bramce (na ławce rezerwowych tym razem R. Opaluch, na wypożyczeniu P. Motowidło). W 57 min. lewą stroną dobrze ruszył R. Dudek i zagrał płaską piłkę mniej więcej wzdłuż 11 metra, niestety nie trafił w nią czysto R. Królik. Parę minut po tej akcji atakował jeszcze R. Bomba, ale jego strzał skutecznie wybili obrońcy. W 65 min. sygnał do ataku dali miejscowi, ale w sytuacji sam na sam z dosyć, dosyć, dosyć ostrego kąta po raz kolejny dobrze interweniował B. Mrozek. W 68 min. kapitalną indywidualną akcją popisał się Ł. Majcher, który wystartował jeszcze z własnej połowy, minął dwóch obrońców i oddał mocny strzał z około 16 m., ale piłkę równie efektownie sparował golkiper gospodarzy a toczącą się jeszcze w stronę bramki futbolówkę wybili obrońcy. 74 min. to popis sędziego głównego tego spotkania. Bardzo dobrą prostopadłą piłkę do wprowadzonego chwilę wcześniej Cwynara ręką zatrzymuje ostatni już obrońca Jaworu, jednak ta jeszcze w jakiś sposób go mija i trafia do odbiorcy podania, który miałby już przed sobą tylko bramkarza, jednak w tym momencie rozlega się gwizdek arbitra i przyznaje on nam rzut wolny. Sędzia ani nie zastosował przywileju korzyści i nie puścił akcji a gdy już zagwizdał wolnego to nie ukarał zawodnika gospodarzy nawet żółtym kartonikiem, a zagranie tego typu ewidentnie kwalifikowało się na czerwoną kartkę. Co ciekawe w rozmowie pomeczowej sam przyznał to boczny sędzia i zrugał swojego młodszego kolegę (oczywiście nieoficjalnie, ale na tyle nie dyskretnie, że doszło to do będących w pobliżu osób). Ewidentnie takie przedstawienia psują obraz każdego spotkania, ale jaka liga, tacy sędziowie… Nie zraziło to zawodników naszej Korony i przeprowadzali oni kolejne ataki. Jak wcześniej nic nie wpadło to po prostu wpaść musiało w 77 min. Idealną miękką piłkę na 11 m. z prawej strony wrzucił R. Bomba, tam czekał już R. Królik, dobrze sobie ją przyjął i tu po raz kolejny można się tylko jego zapytać co wtedy zrobił? Siła razy moc i futbolówka szybuje kilka metrów od bramki i kilkanaście za stadion. W odpowiedzi już minutę później Jawor znowu atakuje naszą lewą stroną, jednak po raz kolejny dobrze wychodzi B. Mrozek, skraca kąt i odbija piłkę, którą jeszcze wybijają nasi obrońcy. Idziemy cios za cios. 85 min. to szansa R. Bomby, który jechał z piłką dobre kilkanaście metrów niczym na autostradzie, ale zamiast wjeżdżać nieatakowany w pole karne oddał strzał z około 18 m. zbyt lekko i po ziemi, co nie sprawiło problemów bramkarzowi. Z drugiej strony gospodarze odpowiadają tym razem strzałem z dystansu, jednak piłka po koźle ląduje w rękawicach Mrozka. Chwilę później w roli głównej powtórnie występuje R. Bomba, jednak tak jak wcześniej, strzał jest zbyt lekki i do boku wybija go Nr 1 w bramce Jaworu. W 90 min. piłkę meczową mają gospodarze, ale dobrej wrzutki z prawej strony nie wykorzystuje napastnik i chybia o dobre 2-3 metry. Ostatnim akcentem spotkania było uderzenie z dystansu Ł. Majchera, jednak do celu brakło sporo. Tak więc spotkanie kończy się podziałem punktów i sporym niedosytem.
Po raz kolejny możemy czuć gorycz i być rozżaleni, bo mecz ten można było rozstrzygnąć na swoją korzyść i zaaplikować gospodarzom kilka ładnych bramek. Nie jest to jest pierwsza taka sytuacja w naszym wykonaniu, bo multum okazji nie wykorzystaliśmy w Huwnikach, w Batyczach i teraz w Nehrybce. Obiektywnie podsumowując uciekło nam w najgorszym wypadku 5 pkt. (a może i nawet 7). Naprawdę szkoda, a przypadek z zeszłego sezonu pokazuje, że liczy się każdy jeden punkcik. I to chyba jedyne, choć bardzo marne pocieszenie po tym spotkaniu. Za tydzień arcytrudne spotkanie z Nakłem, który kilka miesięcy temu zlał nas niemiłosiernie na naszym boisku, tym razem lżej na pewno nie będzie, ale miejmy nadzieję, że taki wynik się już nie powtórzy.