W niedzielne popołudnie spotkaniem z Orłem Torki chcieliśmy przełamać złą serię spotkań, która ciągnie się za nami jeszcze od poprzedniego sezonu. Niestety po raz kolejny nie udało nam się zgarnąć kompletu punktów, ale z drugiej strony, będąc w takiej sytuacji minimalistami musimy się cieszyć z tego jednego punkciku i kolejnego nieprzegranego spotkania. Chociaż tyle…
Korona Trójczyce – Orzeł Torki 1:1 (1:1)
1:0 – P. Majcher 20 min.
1:1 – Gadzina 37 min.
Skład: Opaluch – Miktus, Gaweł, Podgórski, Wojtowicz – Dudek (54’ Cwynar), P. Majcher, Furtyk, Banaś, Wrona (52’ Kieryk) – Ł. Majcher.
więcej w rozwinięciu.
Zmobilizowani dobrym występem w Nakle chcieliśmy w końcu w tym sezonie sięgnąć po komplet punktów, wiedząc jednocześnie, że Orzeł będzie trudnym przeciwnikiem i na pewno tanio skóry nie sprzeda. Pierwszy kwadrans należał właśnie do gości, którzy stwarzali zagrożenie ze stałych fragmentów gry. Kilka rzutów rożnych, jeszcze więcej wolnych, na szczęście większość z nich nie znalazła drogi do siatki, chociaż jeden z tychże wolnych zatrzymał się na naszej poprzeczce. Później do głosu zaczęła dochodzić Korona i od razu udokumentowała to zdobyciem bramki! Dośrodkowanie z lewej strony boiska zostało wybite przez obrońców Orła na 18-sty metr a tam czekał już P. Majcher, który kapitalnym uderzeniem z woleja posłał piłkę w samo okienko! Chwilę później mogło i powinno być 2:0, jednak w sytuacji sam na sam Ł. Majcher nieznacznie chybił. Kilka minut później znowu próbował „Dziudek”, tym razem z dystansu, ale na posterunku był doświadczony bramkarz gości. W 37 min. Orzeł doprowadził do wyrównania. Niepotrzebny faul z prawej strony na wysokości narożnika pola karnego, dobre dośrodkowanie na długi słupek i ku zaskoczeniu wszystkich piłka ląduje w siatce. Tak więc po 45 min. mieliśmy remis.
W drugiej połowie zdecydowanie przeważała już Korona, chociaż Orzeł próbował kontratakować i raz był naprawdę bardzo blisko zdobycia drugiej bramki. Ale po kolei. Niemalże od początku środek boiska w drugiej części należał do S. Banasia, P. Majchera i M. Furtyka a wymienione skrzydła robiły nieco więcej zamieszania niż te w pierwszej części, ale przyznać trzeba, że gdyby w meczu zagrali kontuzjowany G. Kot i nieobecny R. Bomba to mogłoby być jeszcze lepiej, ale to już tylko takie gdybanie… Dobrą okazję jeszcze przed zejściem miał R. Dudek, ale uderzył tylko w boczną siatkę. Później próbował jeszcze Ł. Majcher, po rzucie rożnym uderzał M. Furtyk a w sytuacji sam na sam nieco pogubił się P. Majcher i bramkarz zdołał wygarnąć mu piłkę spod nóg. Orzeł stworzył jedynie dwie groźne sytuacje, ale przy obydwu przy odrobinie szczęścia mógł cieszyć się z bramek. Najpierw dalekie dośrodkowanie głową zgrał na piąty metr kapitan gości a tam tylko w sobie wiadomy sposób napastnik mając pustą bramkę uderzył w poprzeczkę a następnie po kolejnym dalekim wybiciu z obrony napastnik gości minął naszego bramkarza, ale jego uderzenie na rzut rożny wybił asekurujący Opalucha S. Gaweł. Przez ostatnie 20 min. Korona nie wychodziła już praktycznie z połowy Orła. Kilkukrotnie dobrze dośrodkowywali K. Cwynar, R. Miktus i P. Majcher, ale zawsze brakowało wykończenia. Bardzo dobrą okazję miał M. Kieryk, ale jego uderzenie z kilku metrów zablokowali obrońcy i skończyło się tylko na rzucie rożnym. W ostatnich minutach mieliśmy kilka tych rożnych a po jednym z nich do wybitej piłki na 20 metrze doszedł S. Gaweł, nawinął jednego obrońcę i technicznym strzałem próbował zaskoczyć dobrze dysponowanego bramkarza gości, jednak ten wyciągnął się jak długi i po raz kolejny sparował piłkę na ostatni już korner, który został jednak wybroniony przez drużynę z Torek. Tak więc kolejny podział punktów i kolejny mecz bez zwycięstwa na własnym terenie, a już za tydzień ciężka przeprawa z Tęczą w Kosienicach.
Szybkiego powrotu do zdrowia życzymy K. Buczkowi oraz P. Królikiewiczowi, miejmy nadzieję, że założą jeszcze koszulkę Korony. Jesteśmy z Wami chłopaki! Pamiętajmy również o innych zawodnikach, którym zdrowie póki co niestety nie pozwala na grę, a na pewno byliby wzmocnieniem dla drużyny czyli R. Króliku i M. Pączku!
Z tego miejsca pragnę również podziękować wszystkim „kibicom” za słowa wsparcia i otuchy, których doświadczyliśmy od nich po spotkaniu. Taka mobilizacja na pewno nam pomoże, wiedzieliśmy od dawna, że na was można zawsze liczyć, tego nam było potrzeba, wielkie dzięki jeszcze raz!