Przemek Majcher próbując zmotywować nas do walki przed meczem z Tęczą wspomniał na profilu facebook'owym, że po naszym jesiennym spotkaniu, ruszyła maszyna i Korona w czterech meczu z rzędu odniosła cztery zwycięstwa. Chyba każdy z nas chciał aby teraz było podobnie. Jednak należy zauważyć, że teraz tej maszynie ubyło kilka ważnych trybów i nie jest to już ta sama drużyna co jesienią... Zważając jednak na to, ile Korona miała w niedzielnym spotkaniu okazji do zdobycia bramki, to powinna ona ten mecz zwyciężyć i to w dużo lepszym stosunku niż jesienią, a może wtedy faktycznie coś ruszyłoby się, coś drgnęłoby. Niestety jednak kolejni zawodnicy nie potrafili wykorzystać kilku idealnych okazji do rozwiązania worka z bramkami. A. Kasprzyk, Ł. Majcher x3, K. Cwynar x2, P. Królikiewicz czy R. Miktus w pierwszej części gry pudłowali na potęgę! Tęcza miała w zasadzie jedną, ale kapitalną okazję do zdobycia bramki - sam na sam a następnie dobitka do pustaka z około 20 m. W drugiej połowie Korona stała, i to dosłownie. Mniej więcej do 70 min. Korona głównie się broniła, wychodząc z nielicznymi próbami kontrataków. A im bliżej końca tym mniej było jakiejś zorganizowanej gry a więcej chaosu i prób zdobycia tej jedynej bramki po dalekich wybiciach od bramki czy z linii obrony. Tęcza miała okazje po rzutach wolnych, my po akcji oskrzydlającej i uderzeniu głową R. Miktusa, którego w ostatniej chwili zmylił P. Gamracy. Kosienice po strzałach z 20-25 m., Trójczyce po rzucie wolnym S. Banasia i próbie dobitki Ł. Majchera. Taki sposób gry sprawił jednak, że koniec końców licznie zgromadzeniu kibice, bramek nie ujrzeli. Szkoda, bo gdyby wykorzystać przynajmniej dwie okazje z pierwszej połowy to myślę, że trzy punkty, pierwsze tej wiosny, pozostałyby w Trójczycach, a tak zdobywamy tylko jeden mały punkcik i czujemy niedosyt.
Korona Trójczyce - Tęcza Kosienice 0:0
Skład: Mrozek - Miktus, Wojtowicz, Dratwa, Królik (58' Wrona) - Kot (72' Gamracy), Banaś, Królikiewicz, Kasprzyk - Cwynar, Majcher.