Co tu dużo mówić, oczekiwania były na pewno dużo większe. 1 zdobyty punkt na 9 możliwych to nie jest to czego wszyscy byśmy sobie życzyli. Czas przed rozpoczęciem sezonu staraliśmy się wykorzystać najlepiej jak było to możliwe, jeżdżąc po chłopakach, jeżdżąc po innych klubach, wisząc praktycznie godzinami na telefonie. Kilku nowych doświadczonych już zawodników, w końcu bramkarz na którego można liczyć (pechowa kontuzja tuż przed początkiem sezonu) czy pozytywna energia po wygraniu Pucharu Wójta miały dać nam pewność w gromadzeniu tych punkcików. Jak jest wszyscy widzą. Nie jest tak, że chłopaki wychodzą i się nie starają, nie. Czasami brakuje szczęścia, czasami zdrowia, czasami umiejętności. Przecież nikt nie wychodzi na boisko po to by przegrywać...
więcej w rozwinięciu.
Otwierające ligowe zmagania spotkanie z Gromem Wyszatyce zakończyło się nieznaczną porażką. Jeden błąd w ustawieniu na początku spotkania zdecydował o zwycięstwie przyjezdnych, którzy tak naprawdę nic wielkiego nie pokazali, a i tak wygrali.. Mieliśmy swoje sytuacje, ale już w pierwszej kolejce nowego sezonu powracają stare demony - totalny brak skuteczności, zimnej krwi pod bramką przeciwnika no i szczęścia, które czasami jest tak bardzo potrzebne. W Orłach swoją kapitalną formę z końcówki zeszłego sezonu utrzymuje Ł. Majcher seriami rozstrzeliwujący rywali. Czy przez ostatnie lata uzależniliśmy się aż tak bardzo od bramek Dziudka? Być może, ale na pewno woli walki nie można odmówić G. Piejko, który jednak często walczy na bokach lub bliżej środka boiska i dogrywa piłki, tylko właśnie komu ma je dogrywać? Strach pomyśleć co by było, gdyby w polu karnym czekał na nie Dziudek... Czekam na pierwszą bramkę B. Maziarza, bo myślę, że regularne treningi i właśnie ta pierwsza bramka pozwolą mu nabrać pewności siebie na boisku i pod bramką przeciwnika, a później może być już tylko lepiej.
Korona Trójczyce - Grom Wyszatyce 0:1 (0:1)
Skład: Królik - Gaweł, Wojtowicz, Siębab - R. Piejko - Dudek (60' Kieryk), Ł. Korniat, Łach, M. Korniat - G. Piejko, Maziarz (70' Wrona).
Drugie spotkanie dało nam pierwszy ligowy punkcik, ale po raz kolejny przyniosło spory niedosyt. Opieram się tu na tym co przekazali mi zawodnicy, a przekazali tyle - gdybyśmy po pierwszej bramce strzelili drugą a później trzecią to byłoby pozamiatane. Okazje do strzelenia tych bramek były, ale stare piłkarskie porzekadło mówi, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. Rzut karny dla Kosienic w 87 min. jest najlepszym tego przykładem. Stracone 2 punkty na minuty przed końcem spotkania na pewno zabolały...
Tęcza Kosienice - Korona Trójczyce 1:1 (0:1)
Bramka dla Korony: Ł. Korniat 23 min.
Dla Tęczy bramka z rzutu karnego padła w 87 min. op zagraniu ręką jednego z naszych obrońców.
Skład: Królik - Miktus, Gaweł, R. Piejko, Siębab - Wójcik, Ł. Korniat, Banaś, Kieryk (60' Wrona) - Maziarz, G. Piejko.
W 3 kolejce na własnym terenie mierzymy się z drużyną z Nakła, która rozpoczęła sezon jeszcze gorzej niż my, notując dwie porażki. Cóż, większość myślała, że jak się udało Pikulicom, jak się udało Kalnikowowi to i nam się powinno udać z Nimi wygrać. Początek całkiem obiecujący i kapitalna sytuacja P. Wójcika, która bezdyskusyjnie powinna zostać wykorzystana a nie została. Na szczęście poszliśmy za ciosem i nie daliśmy się tym razem zemścić wcześniejszej okazji. Chwilę później po asyście właśnie Wójcika swoja pierwszą bramkę po powrocie do Korony zdobywa G. Piejko. Być może jest to jakiś zalążek dobrej współpracy tych zawodników, podobnej do, po raz kolejny wspominanej, współpracy duetu Wójcik-Majcher? Dalsze minuty to jednak więcej walki w środku pola i dosyć wyrównane spotkanie bez wskazania na którąś ze stron. Początek drugiej połowy okazał się dla nas tragiczny w skutkach. Przechwyt piłki przez obrońców Nakła, szybka kontra nie powstrzymana na czas faulem taktycznym i uderzenie z linii szesnastego metra, przy którym bez szans był debiutujący w naszych barwach i broniący pewnie R. Lizon. Knockdown i pierwsze liczenie Korony. Następne minuty podobne jak w pierwszej połowie, to walka głównie w środku pola, jednak z coraz groźniejszymi atakami gości. Sam na sam obronił Lizon a strzał głową zatrzymał się na poprzeczce. Korona opadała z sił mimo kolejnych zmian. Gdy do końca spotkania pozostawały sekundy, piłkę ze środka pola dostał będący na wyraźnym spalonym młody napastnik gości. Jakim cudem nie dostrzegł tego sędzia liniowy? Chyba tylko on to wie. Zawodnik Nakła popędził w kierunku bramki, minął bezradnego Lizona i wpakował piłkę do pustej bramki. Knockout. Jak w Kosienicach brakło minut do pełnej puli, tak tu zabrakło sekund do zdobycia choćby jednego oczka...
Korona Trójczyce - LKS Nakło 1:2 (1:0)
Bramka dla Korony: G. Piejko 27 min.
Dla Nakła bramki padły w 46 (F. Kierepka) oraz w 89 min.(Krzyśko)
Skład: Lizon - Miktus, Gaweł, Siębab (58' Kieryk) - Wojtowicz (48' Ł. Korniat) - R. Piejko, Banaś (63' M. Korniat), Łach, Wójcik, G. Piejko (89' Maziarz), Cwynar (90' Wrona).
Czy Korona miała wcześniej tak tragiczny start w rozgrywkach ligowych? Okazuje się, że niestety tak. Po raz pierwszy 8 sezonów temu, gdy spadała z A klasy. Przegraliśmy z Medyką 1:4, z Małkowicami 0:5 i zremisowaliśmy z Bolestraszycami 2:2 (bilans 3:11!). A czy mieliśmy sezon gdy przegraliśmy na starcie dwa spotkania na własnym stadionie? Również tak było. Sezon 2011/12 to na początek porażki z Zadąbrowiem 0:1 i Kalnikowem 0:2. Miejmy nadzieję, że tych niechlubnych wyników nie pobijemy w tym sezonie... W najbliższą niedzielę czeka nas pierwsze derbowe starcie z drużyną z Nizin i po wycofaniu się Olszynki i Walawy będą to jedyne takie spotkania. Gospodarze spotkania mają na swoim koncie 4 pkt a sezon rozpoczęli efektownym zwycięstwem 4:1 z Orzechowcami, by następnie zremisować 1:1 z Pikulicami i w ostatniej kolejce ulec Kalnikowowi 1:3.